Roraty 2020 - CUDA NAD CUDAMI
29 listopada 2020
Zachęcam was wszystkich do wysiłku duchowego przez uczestnictwo w Roratach i zachowanie trzeźwości. Roraty będą się odbywać codziennie w naszej parafii o godzinie 18.00, oprócz wtorku i soboty. A w Debrzycy o godzinie 16.00.
Serdecznie zapraszam. Hasło tegorocznych rorat: "CUD NAD CUDAMI"
Niektóre adwentowe tradycje już zanikły, inne udało się podtrzymać. Jak dawniej przeżywano Adwent? Z jednej strony Adwent wzywa do nawrócenia oraz kieruje myśli ku sądowi ostatecznemu, z drugiej to czas radosnego, pełnego nadziei oczekiwania – na wspomnienie narodzin Pana Jezusa oraz Jego powtórne przyjście w chwale. Ta charakterystyczna dwoistość Adwentu jest widoczna również w dawnych tradycjach i obyczajach.
Wstawać psubraty, czas na Roraty!
Głos ligawki jest melancholijny, lekko jękliwy. Słuchając go, łatwo można wyobrazić sobie dalekie przestrzenie pokrytych szadzią pól. Ligawka jest jednym z najstarszych instrumentów muzycznych w Polsce, spotykana głównie na Mazowszu i Podlasiu. To długa, nieco zakrzywiona trąba tradycyjnie używana przez pasterzy, którzy dzięki niej komunikowali się ze sobą na dużych odległościach. Około dwieście lat temu, w okresie Księstwa Warszawskiego ligawka wchodzi do kościołów, stając się jednym ze znaków Adwentu. Dlaczego właśnie Adwent? Po pierwsze, ze względu na pochodzenie instrumentu – przecież to właśnie pasterze jako pierwsi odwiedzili betlejemską stajenkę. Po drugie, trąby przypominające ligawki to w średniowiecznej ikonografii atrybut aniołów, ogłaszających sąd ostateczny. Przed wschodem słońca legacze budzą mieszkańców wsi na Roraty oraz przypominają o potrzebie nieustannego czuwania. Donośność trąb zwiększa granie nad studnią, z dachu domu lub w kierunku lasu. Nuty są nieznane, a w zapamiętaniu melodii pomagają tzw. przyśpiewy takie jak: Chodźcie tu, chodźcie tu, Bóg się wam rodzi czy mniej konwencjonalne Wstawajcie psubraty, już czas na Roraty, Roraty.
W trakcie II wojny światowej legacze milkną. Okupanci zakazują gry, gdyż uważają, że za pomocą głosu ligawek mieszkańcy wsi kontaktują się z ukrytymi w lasach partyzantami. Obecnie dzięki Konkursowi Gry na Instrumentach Pasterskich w Ciechanowcu tradycja „ligowania” została przywrócona.
Gotów na sąd Boży
Początkowo Adwent jako bożonarodzeniowy „odpowiednik” wielkanocnego Wielkiego Postu w dużej mierze ma charakter pokutny. Eschatologiczny wymiar Adwentu podkreśla średniowieczny zwyczaj, odnotowany w 1739 r. przez franciszkanina Protazego Neweraniego. Przed Mszą w pierwszą niedzielę Adwentu przedstawiciele siedmiu stanów: król, biskup, senator, ziemianin, rycerz, mieszczanin i kmieć przynoszą do ołtarza zapalone świece „roratnice” i umieszczają je w lichwiarzu ze słowami: „gotów jestem na sąd Boży”. Według Neweraniego ceremonię tę wprowadził w Poznaniu Przemysław Pobożny, później zaś do Krakowa przeniósł ją Bolesław Wstydliwy, „uważając, że trzeba z wiarą świecącą dobrymi uczynkami na sąd Boski stawić się”.
Jeszcze na początku XX w. wśród ludności wiejskiej powszechny był zwyczaj zachowywania postu w tzw. suche dni, czyli środy, piątki i soboty. W tym czasie powstrzymywano się od jedzenia mięsa, nabiału, wina oraz wszelkich tłuszczów pochodzenia zwierzęcego. Przez cały Adwent nie wolno było także urządzać zabaw oraz pracować na polu. „Kto ziemię pruje, ta mu trzy lata choruje” – ostrzegało przysłowie. Co jadano w Adwencie? Głównie proste potrawy: chleb, ziemniaki, kluski. Józef Stręciwlik (1911–1991) – poeta pochodzący z Dzwoli na Lubelszczyźnie relacjonuje, że na przełomie XIX i XX w. w jego rodzinnej wsi ulubionym adwentowym przysmakiem była „słoducha”. Jest to rodzaj słodkiej, gęstej zupy gotowanej na zakwasie. Zdaniem Stręciwlika najlepsza słoducha wychodziła tym gospodyniom, które były kłótliwe, nerwowe, hałaśliwe lub znały jakieś „zmowy”. „Taka gospodyni «spec» bywała zapraszana dziennie do kilku domów, by zrobiła w nich słoduchę, na co chętnie zgadzała się, gdyż to dawało jej pewną satysfakcję dobrej gospodyni. A te gospodynie, którym z jakiś przyczyn nie chciała udać się i nie chciały prosić sąsiadki o pomoc, to celowo urządzały w domu kłótnie w tym czasie, kiedy ją robiły, przez to ona była smaczna. Albo powtarzały zasłyszane zamowy: «Dalibóg-dalibóg słoducha jak miód...» ale nie zawsze odnosiło to pożądany skutek”.
Adwentowe zaloty
Adwent to jednak nie tylko okres refleksji nad grzechem, ale także czas radosnego, pełnego nadziei oczekiwania na pamiątkę narodzenia Pana Jezusa. Na Pomorzu i Kaszubach już dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem zaczynało się świąteczne kolędowanie. Wsie przemierzały pochody kolędników, tzw. gwiôzdka. Towarzyszyła im szopka betlejemska oraz maszkary – przebierańcy w kostiumach gwiazdora, kominiarza, bociana, konia i kozy. Ich odwiedziny miały przynieść gospodarzom pomyślność i urodzaj. Współcześnie tradycja kolędowania – tak żywa jeszcze w ubiegłym wieku – nadal jest kultywowana, jednak pochody wyruszają w drogę już w okresie bożonarodzeniowym.
W długie późnojesienne wieczory mieszkanki przedwojennej wsi spotykały się na darciu pierza, prządkach czy przebieraniu grochu i fasoli. Monotonną pracę umilały sobie opowiadaniem klechd o strzygach i czarach, plotkowaniem oraz swataniem młodych. Zwłaszcza ten ostatni temat wzbudzał gorące emocje. Chociaż śluby i zaręczyny były w Adwencie zakazane, matrymonialne zabiegi zajmowały wyobraźnię niejednej panny oraz jej matki. Wracające z Rorat dziewczęta zaczepiały spotkanych mężczyzn, okręcały ich wokół siebie i wołały: „Roracie, roracie, jak na imię macie?”. Imię, które wypowiedział napadnięty mężczyzna, zdradzało tożsamość przyszłego męża.
Panowie w niewieścich pracach nie uczestniczyli, a nawet w nich przeszkadzali, płatając różne figle. Kawalerowie z uczernionymi sadzą twarzami, poprzebierani w prześcieradła straszyli zza okien zgromadzone w izbie kobiety, zapewne licząc na to, że wystraszone dziewczęta chętniej odprowadzą się do domu. W końcu jak mówi porzekadło „kto zaleca się w adwenta, ten będzie miał żonę na święta”.
Na przekór komercjalizacji
Za papierowym okienkiem może kryć się wszystko: czekoladka, figurka klocków lego, lub – to już wersja dla dorosłych – miniaturowy flakon perfum. Kalendarz adwentowy, którego początki sięgają połowy XIX w. stosunkowo szybko uległ komercjalizacji. Za ojca kalendarza w formie, jakiej znamy go dziś – papierowego, z okienkami i codziennym upominkiem, uważa się niemieckiego drukarza Gerharda Langa. Do jego stworzenia zainspirowała go matka – gdy Gerhard był dzieckiem pani Lang podsunęła niecierpliwie wypatrującemu świąt synowi kartonik z dorysowanymi cyframi, do którego przymocowała biszkopty. Każdego dnia chłopiec mógł zjeść jedno ciastko, odliczając w ten sposób dni do Bożego Narodzenia. Z czasem kalendarze stały się popularne nie tylko w Niemczech, ale również w innych krajach Europy oraz Ameryce.
Od kilku lat możemy zaobserwować próbę powrotu do religijnej wymowy kalendarza. W internecie znajdziemy wiele pomysłów, jak przygotować własny kalendarz, który pomoże lepiej przeżyć święta. Do pudełek po zapałkach, słoiczków lub woreczków możemy włożyć kartki z zadaniami do wykonania (np. zadzwoń do swoich rodziców, idź na Roraty, zaplanuj prezenty dla bliskich) z intencjami do modlitwy czy fragmentami Pisma Świętego do medytacji.
Innym ciekawym zwyczajem, wprowadzającym w atmosferę oczekiwania na narodzenie Jezusa jest tworzenie „drzewka Jessego”. Tradycja ta pochodzi z USA i nawiązuje do słów z proroctwa Izajasza: „Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni” (Iz 11, 1). Chociaż dość pracochłonne, drzewko jest świetnym sposobem na to, aby przybliżyć dzieciom bohaterów Starego Testamentu. Jak je przygotować? Na początku Adwentu ścinamy gałązkę jabłoni, śliwy lub forsycji i wkładamy ją do wazonu z wodą. Każdego wieczoru czytamy z dziećmi fragment Biblii poświęcony danej postaci wymienionej w genealogii Jezusa. Przykładowo, pierwszego dnia będą to Adam i Ewa, drugiego Noe, trzeciego Abraham itd. Następnie zawieszamy na gałązce krążek – z tektury, papieru, masy solnej – zawierający symbol danego bohatera (dla Adama i Ewy będzie to owoc, dla Noego – arka, Abrahama – laska). Pod koniec Adwentu nasza różdżka powinna „wypuścić odrośl” na znak, że nadszedł czas Bożego Narodzenia.
Agata Bobryk
Przewodnik Katolicki 48/2018