Koronka do Bożego Miłosierdzia w każdy piatek o 15.00
30 maja 2020
W związku z normującą się sytuacją epidemii koronawirusa rezygnujemy z codziennego wystawienia Najświętszego Sakramentu o godzinie 15.00. Mając jednak na uwadze, że wciąż musimy trwać na modlitwie proponuję, aby w każdy piątek od godz. 15.00 do 18.00 zachować adorację Najświętszego Sakramentu w intencji ustania epidemii, o zdrowie oraz o łaskę potrzebnego deszczu i pogody oraz o nowe święte powołania kapłańskie i zakonne. Adoracja będzie rozpoczynała się koronką do Bożego Miłosierdzia. Będzie jej również towarzyszyła lektura Dzienniczka s. Faustyny.
Jak to się stało?
Jak to się stało, że niepozorna dziewczyna z biednej rodziny, urodzona w maleńkiej wiosce, której nie było nawet na mapach, została największą mistyczką świata w XX wieku?
Jak to się stało, że skromna zakonnica, która skończyła ledwie trzy klasy podstawówki, napisała najbardziej poczytne dzieło w historii polskiego piśmiennictwa, które rozeszło się na świecie w większych nakładach niż książki Lema, Kapuścińskiego czy Miłosza?
Jak to się stało, że namalowany według jej wskazówek obraz stał się w ciągu kilkudziesięciu lat najbardziej popularnym wizerunkiem Jezusa na kuli ziemskiej, rozpowszechnionym na wszystkich kontynentach?
Jak to się stało, że orędzie, które zaczęło się od wizji duchowych jednej kobiety, branych przez wielu za majaki i omamy, stało się w krótkim czasie najdynamiczniej rozwijającym się kultem w świecie chrześcijańskim?
Życie s. Faustyny Kowalskiej i dzieje kultu Miłosierdzia Bożego stawiają nas wciąż przed pytaniami, wobec których bezradni stają współcześni specjaliści od strategii informacyjnych, komunikacji masowej, zarządzania wizerunkami czy kampanii promocyjnych.
Próba odpowiedzi na te pytania sprawiła, że kilka lat temu wspólnie z fotografem Januszem Rosikoniem postanowiliśmy ruszyć śladami s. Faustyny i odwiedzić wszystkie miejsca związane z jej życiem. Zbieraliśmy na jej temat dokumentację, starając się odtworzyć kluczowe momenty z biografii mistyczki. Wynikiem naszego dochodzenia stała się książka zatytułowana „Ufam”.
Mistyczka w kuchni
Zakonnice drugiego chóru ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia zazwyczaj rzadko zmieniały miejsce zamieszkania i dość długo przebywały na stałe w jednym klasztorze. Tymczasem Faustyna przez 13 lat swego pobytu w zakonie wciąż przenoszona była w nowe miejsca. Te częste przeprowadzki nie były związane z jej pasją zwiedzania świata, lecz z pokorą, z jaką zgadzała się na wszystkie decyzje przełożonych. Matka Józefa Brzoza wspominała, że w razie nagłej potrzeby najłatwiej było przenieść do innego klasztoru Faustynę, gdyż nigdy nie protestowała i bez szemrania wykonywała każde polecenie. „Tak się układały okoliczności, że Siostrę Faustynę trzeba było często przesuwać na coraz to inne placówki, tak że pracowała niemal w każdym domu Zgromadzenia” – wyjaśniała matka Michaela Moraczewska.
Były wśród tych przystanków i większe miasta, jak Warszawa, Kraków, Wilno czy Płock, i małe miejscowości, jak Skolimów, Walendów, Kiekrz czy Biała. W każdym z tych miejsc s. Faustyna wykonywała ciężkie, niewdzięczne prace fizyczne – w kuchni, piekarni, magazynie odzieży czy ogrodzie. Nie chodziła na żadne wykłady teologiczne, nie prowadziła studiów biblijnych, nie miała uznanych mistrzów duchowych. A jednak pod tą codzienną, uporczywą krzątaniną kryło się głębokie życie wewnętrzne...
Swego czasu Czesław Miłosz pisał, że w Polsce nie może narodzić się żaden mistyk, ponieważ nie ma u nas takiej tradycji. Mistycy mogli się pojawić się tylko tam, gdzie istniała kulturowa gleba sprzyjająca tego typu duchowości, jak np. mistyka reńska w Niemczech czy karmelitańska w Hiszpanii. W Polsce natomiast z jej ludową, powierzchowną pobożnością – twierdził Miłosz – nie jest możliwe pojawienie się głębokiej refleksji duchowej.
A jednak przykład św. Faustyny Kowalskiej zaprzecza tej tezie. Nie była ona uczennicą ani kontynuatorką żadnej szkoły mistycznej. Urodziła się i wychowała na głębokiej prowincji – w środowisku, które można uznać za kwintesencję polskiej pobożności ludowej.
Był jednak pewien charakterystyczny rys tej duchowości, który idealnie współbrzmiał z przesłaniem, jakie otrzymała od Chrystusa. Była to dziecięca, bezgraniczna ufność Bogu. Właśnie to zaufanie jako podstawa osobowej relacji z Bogiem wydaje się kluczem do zrozumienia jej postawy. Nieprzypadkowo zresztą na obrazie Jezusa Miłosiernego widnieje podpis „Jezu, ufam Tobie”.
Na pewno jej mistrzami i nauczycielami nie byli spowiednicy – błogosławiony dziś ks. Michał Sopoćko czy ks. Józef Andrasz. Oni sami byli zdumieni, jak nieposiadająca wykształcenia teologicznego siostra zakonna mogła osiągnąć tak dogłębny poziom znajomości Boga. „Intuicję prostej zakonnicy, zaledwie umiejącej katechizm, w rzeczach tak subtelnych, tak trafnych i odpowiadających psychologii dzisiejszego społeczeństwa, inaczej nie da się wytłumaczyć, jak tylko nadprzyrodzonym działaniem i oświeceniem. Niejeden teolog po długich studiach nie potrafiłby nawet w przybliżeniu rozwiązać trudności tych tak trafnie i łatwo, jak to czyniła Siostra Faustyna” – stwierdzał ks. Sopoćko, który był pierwszym czytelnikiem „Dzienniczka” pisanego przez zakonnicę.
Najważniejszą częścią tego dzieła są opisy objawień s. Faustyny, zwłaszcza jej spotkań z Chrystusem, oraz zainspirowane nimi rozważania duchowe. Pokazują one, że mistykiem nie zostaje się poprzez naukę czy własny wysiłek, ale że jest to łaska, która przychodzi z zewnątrz. Sama s. Faustyna pisze, że jest jednak pewien sposób, by niejako „przymusić” Boga do bliższego obcowania z człowiekiem – tym sposobem jest właśnie ufność.
Obrazem i słowem
Kult Miłosierdzia Bożego dlatego tak szybko rozprzestrzenił się na całym świecie, że odpowiada na najgłębsze duchowe potrzeby człowieka, z których najważniejszą jest potrzeba bezwarunkowej miłości. Nikt nie zna lepiej wnętrza człowieka, czyli istoty stworzonej, niż Ten, który go stworzył. Skoro więc przekaz s. Faustyny pochodzi z natchnienia Bożego, trudno o lepsze źródło, by szukać wskazania, jakie jest prawdziwe przeznaczenie człowieka.
W „Dzienniczku” zakonnica zapisała słowa, jakie skierował do niej Chrystus: „Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia mojego”. Nie jest to orędzie nowe. Jest ono wpisane w objawienie chrześcijańskie od samego początku. Powyższe słowa doskonale korespondują choćby z wyznaniem św. Augustyna: „Stworzyłeś nas Boże bowiem jako skierowanych ku tobie i niespokojne jest serce nasze, dopóki w tobie nie spocznie.”
A jednak przesłanie to, choć nie nowe, dociera do wielu współczesnych ludzi niczym powiew nadziei, emanuje świeżością, podnosi na duchu, dodaje sił. Czasami pewien bardzo prosty przekaz trafia głęboko do wnętrza człowieka, ponieważ jest odpowiedzią na jego stan i propozycją ratunku dla niego. Można to porównać z następującą sceną biblijną: „Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: »Pójdź za Mną!«. On wstał i poszedł za Nim”. Jeśli skupimy się tylko na słowach Chrystusa, wówczas decyzja Mateusza wyda się nam niezrozumiała, a samego Jezusa moglibyśmy uznać za kogoś w rodzaju hipnotyzera. Odpowiedź celnika stanie się jednak oczywistsza, gdy weźmiemy pod uwagę jego sytuację egzystencjalną, świadomość uczestnictwa w złu, niemożność wyrwania się z niego i oczekiwanie na kogoś, kto mu pomoże i nada sens jego życiu.
Zastanawiając się nad fenomenem szybkości, z jaką rozwija się na całym świecie kult Miłosierdzia Bożego, Jan Paweł II uważał, że odpowiedzi szukać należy w kondycji duchowej współczesnej ludzkości, która boryka się z kryzysem sensu życia: „To krzepiące orędzie jest skierowane przede wszystkim do człowieka, który udręczony jakimś szczególnie bolesnym doświadczeniem albo przygnieciony ciężarem popełnionych grzechów utracił wszelką nadzieję w życiu i skłonny jest ulec pokusie rozpaczy. Takiemu człowiekowi ukazuje się łagodne oblicze Chrystusa, a promienie wychodzące z Jego Serca padają na niego, oświecają go i rozpalają, wskazują drogę i napełniają nadzieją. Jakże wielu sercom przyniosło otuchę wezwanie »Jezu, ufam Tobie«, które podpowiedziała nam Opatrzność za pośrednictwem Siostry Faustyny! Ten prosty akt zawierzenia Jezusowi przebija najgęstsze chmury i sprawia, że promień światła przenika do życia każdego człowieka. »Jezu, ufam Tobie«”.
Zdaniem papieża, moc przesłania o Bożym Miłosierdziu wynika z faktu, że jest ono „również orędziem o niepowtarzalnej godności, wartości każdego człowieka. W oczach Bożych każda osoba jest cenna, za każdego Chrystus oddał swoje życie, każdemu Ojciec daje swego Ducha i czyni go bliskim sobie”. Przesłanie to ukazuje więc prawdziwe przeznaczenie człowieka – zaproszenie do najdoskonalszej relacji (czyli miłości) z najdoskonalszą osobą (samym Bogiem).
Formy, w jakich przekazała swoje orędzie s. Faustyna, są też wyjątkowo dobrze dopasowane do mentalności i wrażliwości człowieka współczesnego, zanurzonego w kulturze obrazkowej. Jest więc zarówno obraz – wizerunek Jezusa Miłosiernego, jak i słowo – „Dzienniczek” oraz Koronka. I w jednym, i w drugim nie ma abstrakcji, żadnej przewagi formy nad treścią – jest czysty, niezafałszowany ton, trafiający prosto do serca.
Dlatego z roku na rok przybywa czcicieli Bożego Miłosierdzia na wszystkich kontynentach…
Grzegorz Górny
Idziemy nr 8 (337), 19 lutego 2012 r.